Są czasami takie dni, że tonę pod nawałem pracy. Mój podstawowy problem polega na tym, że muszę wykonywać mnóstwo, czasami drobnych czynności, przypisanych do różnych projektów. Tych czynności jest tyle, że zdarza mi się skakać bez sensu między kilkoma pisanymi mailami na raz, edycją jakiejś strony, recenzją artykułu, itp. Do tej pory nie stosowałem żadnego notatnika. Wychodziłem z założenia, że jak nie mam w głowie, to i tak nie będę zaglądał do żadnych kalendarzy. Ostatnie kilka miesięcy zmieniło tę sytuację. Trylion wykonywanych na raz różnych czynności, niestety tak jak wspomniałem przynależnych do różnych projektów, a więc kompletnie ze sobą niespójnych, spowodował, że zdecydowałem się czegoś poszukać, co pozwoli mi choć trochę uporządkować to co robię.
Czasami mi się wydaje, że dawałbym sobie radę z kartką papieru, listą najpilniejszych rzeczy, które mam zrobić. Kartka papieru ma jednak jedną tę podstawową wadę, że często się gubi. Postanowiłem więc poszukać jakiegoś prostego (powtarzam, koniecznie prostego, to warunek konieczny) elektronicznego notatnika. Mam tak małe biurko, że staram się wszystko co mam w wersji papierowej, żeby pozostawało na nim jak najkrócej. Warunek numer dwa (po prostocie), użyte narzędzie musi być darmowe lub kosztować poniżej powiedzmy 5 dolarów. Nie będę przecież płacił za kartkę papieru! I takim właśnie Idealnym niezwykle prostym menadżerem zadań jest wunderlist.
Nie wyobrażam sobie prostszego menadżera zadań. wunderlist ma zaledwie (zaledwie i aż):
- definiowanie nowych zadań i wyznaczanie terminu ich wykonania
- oznaczanie wybranych zadań jako priorytetowych
- współdzielenie wybranych list zadań z innymi użytkownikami wunderlist (nie testowałem tego)
- wundelist jest także na iPhone’a (wersje na iPada oraz na telefony z Androidem zapowiedziane) i co najważniejsze zadania synchronizują się między urządzeniami
- i najważniejsza dla mnie funkcjonalność – jeżeli przekroczę termin wykonania jakiegoś zadania jestem ostrzegany o tym przy ikonce programu w docku
Twórcy wundelist piszą na swojej stronie: „Czy używając swojego oprogramowania czujesz się jakbyś używał kosmicznej technologii? Uważamy, że czas na zmiany„. Ja właśnie czasami się tak czuję brnąc przez gąszcz preferencji różnych moich programów, a wunderlist jest miłym wyjątkiem (program w ogóle nie ma preferencji! nie za bardzo by było w nich coś ustawiać). To najbardziej makowy program jakiego ostatnio miałem okazję używać. Obawiam się tylko jednego. Podejrzewam, że mój drugi warunek, a więc niska lub wręcz zerowa cena programu, może się zmienić w najbliższym czasie. Aktualnie wunderlist jest za darmo (jest też wersja pod Windowsa!), aplikacja na iPhone’a jest za darmo, nie ma tam żadnych reklam, a taki stan z pewnością nie może trwać wiecznie.