Prawdopodobnie już za chwilę pojawi się nowy system operacyjny Max OS X 10.7 Lion. Jest duża szansa, że jak będziecie czytać te słowa, to Lion będzie już dostępny w Mac App Store. Śledząc wpisy na Twitterze lub przeglądając znajomą blogosferę można odnieść wrażenie, że wszyscy tylko nerwowo klikają cmd+R w Mac App Store, sprawdzają kompatybilności programów, robią backupy, itp. Jednakże dzisiaj, po przeczytaniu tego artykułu, naszły mnie wątpliwości odnośnie spodziewanego sukcesu Liona.

OSX aktualnie posiada około 5,5% udziału w światowym rynku systemów operacyjnych. Podejrzewam, że ten wynik jest osiągnięty przede wszystkim dzięki sporemu udziałowi w Stanach Zjednoczonych. Poza USA już tak różowo nie jest, dla przykładu w Polsce udział w OSX-a nigdy nie przekroczył 1% i aktualnie wynosi 0,89%. Tak wygląda natomiast udział poszczególnych wersji OSX-a w tych około 5,5%:

Co to oznacza? Po pierwsze należy mieć na uwadze, że 68% użytkowników, posiadających Snow Leoparda, wcale nie musi masowo rzucić się do kupna nowego systemu. Spora część osób, nie żyje na co dzień twitterem, newsami z blogów technologicznych, nie oglądaja filmików z nowym systemem, nie instaluje kolejnych bet 10.7, itp., tylko wykorzystuje swoje komputery do pracy. Część z tych osób zachowa się trochę jak użytkownicy Windowsa XP, który do dzisiaj pięknie działa i jego użytkownicy ani myślą o zmianie systemu na nowszy. Znam przynajmniej jedną osobę, która ma na swoim maku zainstalowanego Leoparda (10.5) i nie widzi żadnego powodu do upgrade’u do 10.6 o 10.7 nie wspominając – przecież działa…

Po drugie ponad 1/3 użytkowników maka nie będzie miała nawet szansy dokonać upgrade’u do Liona, gdyż jak powszechnie wiadomo 10.7 będzie do ściągnięcia tylko i wyłącznie z Mac App Store, a ten jest dostępny tylko w zainstalowanym Snow Leopardzie (10.6). Tak jak wspomniałem znam wciąż zadowolonych użytkowników Leoparda. A takich osób, co powyższy wykres by potwierdzał, jest zapewne więcej. Co jednak teraz mają zrobić te osoby z systemem 10.5 lub wcześniejszym, które chciałyby kupić 10.7? Wychodzi na to, że najpierw zostaną zmuszone do kupna 10.6 na płycie, a dopiero potem będą mogły po upgradzie do 10.6.8 kupić w Mac App Store 10.7. Słabe, prawda? Według mnie, Apple patrząc na udział Leoparda w światowym rynku powinno wydać jakieś narzędzie na ten system, np. taki wykastrowany Mac App Store tylko z jednym programem – 10.7. To by zdecydowanie rozwiązało sprawę.

Dla przykładu, ja mam w domu jeden komputer z 10.5. Nigdy nie kupiłem do niego licencji na 10.6, bo nie było takiej potrzeby, komputer służy do przeglądania internetu, YouTube, itp. Kupię, zapewne zaraz po premierze, na swoim podstawowym komputerze w Mac App Store licencję na Liona, która to będzie mnie przecież upoważniać do jego instalacji na moich pozostałych domowych komputerach. Co teraz? Żeby to zrobić musiałbym chociaż na 0,5h zainstalować na tym komputerze, na którym teraz jest Leopard, nielegalnie 10.6, mam przecież płytę instalacyjną. Chwilę po instalacji 10.6 zrobiłbym upgrade do legalnie posiadanego 10.7. Wolno tak zrobić, czy nie? To narzędzie, o którym wspomniałem, czyli bezpośredni upgrade z 10.5 do 10.7 zdecydowanie by się przydało.

Podejrzewam także, że spora część osób, które do dzisiaj nie zainstalowały sobie Snow Leoparda wciąż używa maków z ery Power PC (10.6 wymaga Intela na pokładzie). Te osoby oczywiście o Lionie mogą tylko pomarzyć. Ale to już chyba czas na wymianę komputera, na taki z preinstalowanym 10.7, a premiera takowych ponoć w tym tygodniu.

Jak to z tą powszechnością Liona będzie?
Tagi: