Minął tydzień z Lionem. Jest dobrze, powiedziałbym nawet, że jest bardzo dobrze. System jest szybki, stabilny, wszystko (no prawie wszystko) działa. W szczególności działają moje narzędzia pracy, takie jak Word, Skype, GarageBand, Pixelmator (częściowo, ale o tym za chwilę) i Chrome (z wyjątkami). Bardzo mi się podobają drobne ułatwienia, trochę zmieniony widok Findera, fulll screen wybranych programów, mission control, w końcu przyzwoicie działające iTunes. Mógłbym długo wymieniać, generalnie jestem zadowolny. To było dobrze wydane 108 zł. Jest jednak parę programów, o których chciałbym wspomnieć, których działanie niestety nie jest perfekcyjne.
- Dropbox – w Lionie Dropbox (ostania wersja stabilna) traci połowę funkcjonalności. Jeżeli jeszcze nie ściągnęliście najnowszej bety oznaczonej 1.2.18, to zróbcie to jak najprędzej. Wszystko wraca do normy.
- Pixelmator – to jest moje codzienne narzędzie pracy (produkuję sobie za jego pomocą drobne, małe graficzki na różne strony internetowe, ikonę MacGadki, itp.). Pod Lionem, mimo dosyć szybkiej łaty ze strony producenta, program nie zachowuje się do końca poprawnie. Błąd, który występuje u mnie polega na tym, że widoczne obramowanie warstwy nie pokrywa się z samą warstwą, co powoduje, że są problemy ze złapaniem np. warstwy za róg. Zupełnie przypadkiem odkryłem, że jak uruchomi się w Pixelmatorze opcję full screen i wróci z powrotem do zwykłego trybu błąd ustępuje i można normalnie w programie pracować. Czekam z niecierpliwością na obiecaną wersję 2.0.
- Podgląd – program nie jest stabilny. Zdarza mi się pracować na dużych plikach (kilka tysięcy na kilka tysięcy pikseli), które potem zmniejszam do dużo mniejszych rozmiarów np. po to, żeby wstawić na stronę internetową. Przy takiej operacji jak ta Podgląd potrafi się wysypać. Potrafi także wysypać się przy usuwaniu tła z dużych plików, przy powielaniu pliku, itp. Generalnie z tą stabilnością Podglądu nie jest dobrze.
- Chrome – działanie programu, jak działa, nie budzi moich wątpliwości – działanie jest poprawne. To do czego mógłbym się przyczepić to brak opcji full screen. Tzn. taka opcja istnieje, ale to nie jest taki full-screen z tworzeniem osobnego biurka, itp. Ale to pikuś, można bez tego full-screenu żyć. Niestety Chrome średnio raz na 2 dni, bez żadnego schematu dającego się przewidzieć, potrafi zachować się tak:
Chciałbym być jasno zrozumiany, jestem Lionem zachwycony, ale od takich programów jak Pixelmator, Podgląd i Chrome, to jednak wymagam idealnego działania. Pracuję na nich, więc naprawdę chciałbym mieć do nich 100% zaufanie. Dzisiaj nie mam. I jeszcze jedno, do odwrotnego scrolowania, tzw. „naturalnego” nie udało mi się przyzwyczaić.
Więcej o wrażeniach z tygodniowego używania Liona dowiecie się z 2 odcinka MacGadki, premiera już dzisiaj!