Jak zapewne wszyscy wiedzą pojawiła się kolejna wersja pakietu Creative Suite od Adobe oznaczona numerem 6.0. Nie chcę tutaj wnikać w zawiłości nowych funkcji, czy komentować zmieniony interfejs. Zmiany są widoczne, a specjaliści używający poprzednich wersji z pewnością wyłapią najważniejsze zmiany dużo szybciej niż ja. To co zwraca największą uwagę to zmiana sposobu pobierania płatności za programy, a dokładniej rzecz ujmując dołożenie opcji subskrypcji.
Ileż to się naczytałem na różnych forach dyskusyjnych, że kogoś tam nie stać na Photoshopa, Ilustratora, czy Premiere. Nic dziwnego, że wielu osób na to nie stać, gdyż są to bardzo drogie programy, szczególnie z punktu widzenia indywidualnego użytkownika, który dopiero rozpoczyna swoją przygodę z projektowaniem grafiki, tworzeniem filmów, etc.
I teraz ta dostępność ma się diametralnie zmienić, a bariera cenowa zniknąć. Jeżeli jakiś młody człowiek, który po prostu nie ma kilku tysięcy złotych na któryś program od Adobe (lub pakiet) dostanie zlecenie na wykonanie kilku banerów na stronę internetową, jakichś ikonek, czy też innej prostej grafiki za łączną kwotę kilkuset złotych będzie mógł legalnie, bez żadnego problemu wszystkie potrzebne mu programy po prostu od Adobe… pożyczyć.
To właśnie oferuje usługa Creative Cloud, która wydaje się zbawieniem dla osób, których nie stać na wyłożenie „na raz” kilku tysięcy złotych. Za…. 50 dolarów miesięcznie przy wykupieniu rocznej subskrypcji lub za 75 dolarów przy odnawianiu abonamentu co miesiąc, dostajemy całe Master Collection zawsze w najnowszej wersji, zawsze zaktualizowane i kompletne. W Polsce zapewne te 50 dolarów przełoży się na około 200 zł, ale to zaledwie ułamek ceny, którą musielibyśmy zapłacić za Master Collection (w Polsce ponad 11 000 złotych) w wersji box. Ceny dla studentów, którzy chcieliby się po prostu nauczyć obsługi kilku programów zanim zaczną za ich pomocą zarabiać na życie są jeszcze niższe (30 dolarów miesięcznie).
Wprowadzenie modelu subskrypcyjnego to świetne posunięcie Adobe. Ma ono wielki sens w przypadku programów drogich, takich, w których istnieje bariera cenowa dla całej rzeszy użytkowników. Oczywistym jest, że nikt nie będzie pożyczał programów, których cena nie przekracza kilkudziesięciu euro, ale przy cenie jednostkowej przekraczającej nie rzadko 1000 euro ma to gigantyczny sens. Wieszczę tej usłudze wielką przyszłość, brawo Adobe!