Mało jest takich programów, że włączam je tylko po to, aby je pooglądać – nic nie robić innego, tylko przeklikać tam i z powrotem. iTunes 11 jest takim programem. Przyłapałem się na tym, że siedzę i podziwiam. Dawno nie widziałem tak pięknie zaprojektowanego interfejsu.
Prawda, że piękne? To jeszcze mała łyżka dziegciu w tej wielkie beczce miodu. To piękno nie idzie w parze z funkcjonalnością. Po kilku dniach używania włączyłem z powrotem lewe menu. Jego brak powodował, że wszystko robiłem wolniej.
iTunes 11 – siedzę i podziwiam