W sumie nie wiem dlaczego. W końcu na iPadzie w Safari też nie ma flasha i powinienem być przyzwyczajony. A jednak po odinstalowaniu flasha z komputera (dla sportu, brak konkretnych przyczyn) byłem zdziwiony jak wiele odwiedzanych przeze mnie stron prezentuje się następująco:
Albo nie ma stron w całości (szok kompletny):
Albo nie ma poszczególnych komponentów stron:
Na szczęście, Google Chrome ma flasha zaszytego w sobie, więc w razie czego zawsze można skorzystać z tej przeglądarki nawet po całkowitym odinstalowaniu flasha z komputera. Po chwili zastanowienia, odkryłem dlaczego tak bardzo mnie to nie raziło na iPadzie. Otóż na iPadzie dużo częściej korzystam z aplikacji, czytam książki, gram w gry, przeglądam twittera niż przeglądam internet przez przeglądarkę. Stąd też to wrażenie, że czegoś tam brakuje na różnych stronach, jest zdecydowanie mniejsze. Prawda też jest taka, że najczęściej brakuje różnych reklam, co akurat jest fajne.
Przy okazji, nie jestem pewny, być może to autosugestia, ale Safari po odinstalowaniu flasha chodzi szybciej. Dajcie znać, czy jest też tak u Was.